Szeroko pojęta muzyka ulicy jest nadal gatunkiem dosyć egzotycznym dla większości Polaków. Pokutuje tu stereotyp z dawnych lat, który raperów każe kojarzyć wyłącznie z łysymi drabami w dresie Adidasa. Choć systematycznie się już dewaluuje, nadal kilka mitów jest silnie zakorzenionych w świadomości społeczeństwa i warto się z nimi rozprawić.

Kultura ulicy, a muzyka ulicy.

Hip-hop i rap to definitywnie nie jest to samo. Hip-hop to określenie całej kultury, zbudowanej na czterech integralnych elementach: DJ-ach, którzy podczas imprez stoją przy konsoli, b-boy’ach, którzy zajmują się tańcem, osobach wykonujących graffiti oraz raperach. Rap jest zatem elementem hip-hopu oraz samodzielnym gatunkiem, choć w zasadzie po części tworzą go rożne gatunki muzyczne; to muzyka ulicy, który polega na rytmicznym rymowaniu pod odpowiednio dobrany podkład.

Wartość artystyczna muzyki rap.

Niektóre osoby mają tendencję do dewaluowania muzyki hip-hopowej, sugerując, że jest ona pozbawiona wartościowego przekazu i nie wnosi nic autorskiego do kultury, bo podkłady to często zapętlone fragmenty popularnych utworów. Absolutnie nie można zgodzić się z tą tezą. Rap tworzą rożne gatunki muzyczne, próbki dźwięków bierze się z jazzu, soulu, popu i mnóstwa innych, co rozszerza horyzonty zarówno raperów, jak i słuchaczy. Wartościowy przekaz to wręcz domena całego hip-hopu, choć rzadko jest on oczywiście kierowany do wyżyn społecznych – pomaga przeciętnym ludziom radzić sobie z problemami i zapewnia im poczucie bycia rozumianymi przez osobę o podobnym światopoglądzie.